Najważniejsza część pracy nad swoją tablicą marzeń, to… odkrycie swoich marzeń! Daj sobie czas, bo może to trochę potrwać. Ja dałam sobie ponad miesiąc. Możliwe, że natchnie Cię dopiero w jakimś przełomowym dniu, jak np. Nowy Rok, skończenie studiów, zmiana pracy, czy urodzenie dziecka.
Jeśli na codzień nie zastanawiasz się nad swoimi pragnieniami, bo żyjesz w pędzie i nie masz do tego przestrzeni, to pomyśl co mógłbyś zrobić, jakiej muzyki posłuchać, gdzie wyjść, z kim porozmawiać, na jakie szkolenie się zapisać, aby dać sobie przestrzeń na przemyślenia. Natomiast jeśli jesteś marzycielem, to na pewno stworzenie tej mapy będzie dla Ciebie ogromną frajdą i pomoże wyciągnąć z Twojej głowy esencję.
NIE POPEŁNIAJ TEGO BŁĘDU, że na tablicy umieścisz nieswoje marzenia. Tylko dlatego, że dobrze brzmią i w ocenie większości Ty również powinieneś tego pragnąć. Może nie marzysz o willi z basenem, tylko o małym domku w lesie, może nie interesuje Cię roadtrip po Ameryce, tylko wyprawa do kraju kwitnącej wiśni, albo po prostu spływ kajakowy i własny kajak. Niech to jest coś co na Twojej skórze wywołuje ciarki, na twarzy uśmiech, a w sercu płomień 🙂