Akurat w tym mieście jest to temat, którym należy się przejmować najmniej. Możemy wybierać z całego wachlarza możliwości zaczynając od luksusowych hoteli nad samym wybrzeżem zatoki, po hotele i hostele w różnych przedziałach cenowych. My wybraliśmy ten najbliżej morza, czyli pod milionem gwiazd. Nie wiem jak to się działo, ale zawsze mieliśmy zapewnioną bezpieczną noc, choć nasze plany nie zawsze to uwzględniały. Myślę, że tu spory udział mogli mieć rodzice modlący się o bezpieczny powrót. Pierwsza noc była w namiocie pożyczonym od koleżanki, którą poznaliśmy w samolocie, kolejne w namiocie, który przywieźliśmy sami, aż w końcu trzecie podejście – pod gołym niebem i z niewiarygodnie sprzyjającą, bezwietrzną pogodą. Namiot można rozbić na kempingu, który znajduje się między pasmem hoteli, a granicą z Jordanią. Plusem tego miejsca jest to, że znajduje się 7 min. od centrum, 3 min. od plażowych pryszniców dostępnych dla każdego i 4 min. od publicznej toalety, która jest najpiękniejszą publiczną toaletą jaką widziałam. Trzeba jednak liczyć się z tym, że sen mogą nam zakłócić kempingowe posiadówki i poranne modły dochodzące spod jordańskiej granicy. Alternatywą jest znana mi tylko z opowieści Migdalor Beach, która natomiast znajduje się pod granicą z Egiptem. Tutaj nikt nie powinien nam zakłócać snu, ponieważ podobno jest to oaza chillout’u także dla miejscowych. Minusem jest duża odległość od centrum (ok 7 km). My zdecydowaliśmy się chodzić wszędzie pieszo, więc wygodniejsze było dla nas spanie w centrum, tym bardziej, że słońce zachodzi bardzo wcześnie i szybko.
Świetny wpis! Ejlat juz znajduje się na liście miejsc do zobaczeni, dzięki! :*
Polecam Madzia, zwłaszcza zimą można się wygrzać 😀
Byliśmy i również mocno polecamy 🙂 cudowne miejsce 🙂 piękne zdjęcia Madzia`1
już planuje wyjazd 🙂
Ale te Twoje zdjęcia działają na wyobraźnię! Piękne 🙂 Zróbmy coś szalonego!
Dzięki :* Coś szalonego z Alutką – zawsze! 😀
Pingback: Najpiękniejsze chwile w podróży – Ejlat | Potrzeba nieba